Category Archives: Posty Czytelników

Praca Czytelnika – Dni z życia Zosi

Notka Wstępna
Następna praca naszego czytelnika. Opowiadanie to jest bazowane na innym, a przynajmniej tak nas zapewniano. Autorowi brakuje opowiadania w takiej  formie i z tą konkretną fabułą więc zawarliśmy układ, on napisze swoją wersję (taką na jaką on ma ochotę ) a my napiszemy swoją wersję w postaci Mini Opisu, z dedykacją dla niego. Tym opowiadaniem Autor popełnił swój DEBIUT, tak więc cieszymy się że zachęciliśmy następną osobę do pisania i mamy nadzieję przeczytać w przyszłości inne jego prace. 

    • Dni z życia Zosii  – –
      Opowiadanie z serii Prace Naszych Czytelników.
      Autor : SłodzieMiodzie

      „ Cześć. Jestem Zosia i w tym roku będę miała 19 lat. To dużo czy mało? Cóż, dla mnie chyba dużo więc czas może już się trochę ogarnąć w życiu…” – takimi słowami nasza bohaterka wita siebie w nowym roku. Myślę, że te proste zdanie dość dobrze ją opisuje. Czy to znaczy że dziewczyna jest „nieogarnięta w życiu”? To zależy dla kogo. Dla niej na pewno tak i prawdopodobnie zawsze taka dla siebie będzie.

Zosia jak można się domyślić po jej wieku, jest w klasie maturalnej. Tak, nowy rok oznacza dla niej że pozostały 4 miesiące do tego wspaniałego egzaminu jakim jest matura. Chodzi do całkiem dobrego poziomem liceum, na profil mat-fiz. „Oho, kujonka?” – pewnie wielu z Was pomyśli i nie pomyliliście się za bardzo. Nasza bohaterka jest dość niska, bo liczy sobie 162 cm wzrostu. Ma dość długie szatynowe włosy, a grzywka opada jej na całe czoło zasłaniając częściowo nawet jej okulary (tzw. kujonki). Nie lubi za bardzo skąpych ubrań, woli jednak mieć  zakryte ciało zakryte, co oczywiście nie znaczy, że chodzi w spódnicy do kostek.
Ubiera się i wygląda jak zwykła 18-letnia dziewczyna. Nie wyróżnia ją nic szczególnego na tle innych dziewczyn. No przynajmniej z zewnątrz. Bo gdy zajrzymy do środka…

Dziewczyna spędza większość swojego życia na zasadzie szkoła – dom. Nie ma żadnych psiapsiółek, chłopaka itp. Raczej jest nieśmiałą osobą. Ludzie ją nawet trochę denerwują. Szczególnie Ci najbliżsi, z domu. Mieszka razem z rodzicami i starszym o 5 lat bratem, który co prawda mieszka już na swoim, ale często do domu rodzinnego wraca. Jak to dobrze że mają inne pokoje! Tylko w swoim pokoju nasza bohaterka znajduje ukojenie. Lubi tu spędzać czas. Lubi zrobić sobie dobrej, zielonej herbaty, wziąć książkę i czytać cały dzień, pochłaniając przy tym hektolitry gorącego napoju. Lubi usiąść przy komputerze i cały dzień grać w Simsy, czasem na poważnie, czasem zabijając ,,rodzinkę” w basenie. Może to dziwnie zabrzmi ale lubi się nawet czasami uczyć, szczególnie matematyki. No i lubi jeszcze jedną rzecz, która w niej siedzi bardzo głęboko. Lubi być dzieckiem. Niemowlakiem. Lubi być Adult Baby.

Gdy jest sama w domu to przeważnie  ma na sobie jakąś pieluszkę. Jest dość drobna więc spokojnie mieści się w Pampersy 6, ale lubi czasem spróbować tych większych, dla dorosłych. Gdy ma „zabezpieczoną pupę” nie musi się martwić o wychodzenie do łazienki gdy czyta. Jeszcze jak weźmie sobie smoczka do kompletu to jej chyba już nic do szczęścia nie potrzeba. Czy jednak czuje się szczęśliwa ogólnie w tym co robi?

Nowy rok się zaczął, wszyscy się cieszą, za oknem słychać wystrzały – kasa wydana na petardy idzie z hukiem i dymem, tutaj ktoś polewa szampana, a na Facebook’u co niektórzy się chwalą ile to dziś nie wypiją. No fajnie, ale jutro 2 stycznia i powrót do szkoły. Znów trzeba rano wstać, uszykować się i wyjść do ludzi których w większości nie lubi.


*Następnego Dnia – Rano *

– Weź tą czapkę sobie załóż bardziej na uszy. Wyglądasz jak małe dziecko z tą grzywką na wierzchu. –  Mruknęła od naszej bohaterki Mama wychylając głowę z kuchni, widząc jednocześnie w odbiciu lustra szykującą się córkę.
– Dobrze, mamo. Poradzę sobie, nie wiem czy wiesz ale ja w tym roku już maturę piszę i umiem się sama ubrać. – Odpowiedziała z lekką dezaprobatą w głosie, na wpół niedowierzając iż jej Mama upomina ją, maturzystkę, aby się cieplej czy inaczej ubrała.
– No dobrze, dobrze. Już czas pomału myśleć o życiu, a nie o głupotach. Maturę masz w tym roku, tak Ci tylko przypominam. – Głos Mamy zdawał się przypominać o tym co już bohaterka wie.
– Tak wiem. Mówiłam Ci o tym jakąś sekundę temu. Wychodzę, będę po popołudniu.
– No to czas chyba coś z tym robić. Na razie. Napisz jak będziesz w szkole.
– Mamo !! Ja mam już 19 lat i nadal mam Ci się meldować że dotarłam do szkoły ?
Odpowiedzi jednak nie było, nie miało jej prawa być jako że nasza bohaterka zadając to retoryczne pytanie w pośpiechu wyszła zamykając za sobą drzwi.

O tak. Super. Wspaniale jest takie coś usłyszeć w nowy rok. O głupią czapkę, bo za bardzo grzywka mi wystaje. Oczywiście, to tylko mówienie jaka to ja jestem niedojrzała, myślę o głupotach jeszcze szkoda że nie spytała, jak zawsze, czemu nie mam chłopaka. Nie. Błagam.
Jestem  już na ulicy, nie mogę płakać. Uspokój się i postaraj się opanować. – Mówiła do siebie bohaterka. –  Czemu tak reaguje na wszystko? Dlaczego każdy mnie tak wkurza ? Już, już. Uspokój się. To tylko słowa. Sama wiem, że dobrze się uczę i wszystko będzie dobrze. O tak.
W szkole, jak to w szkole. Nauczyciele oczywiście ze standardowym pytaniem czy odpoczęliśmy. Nic szczególnego. No może poza tym, że skończyły się lekcje wcześniej – o 12:30 – więc Zosia mogła szybciej być w domu.  Myślała czy by nie pójść i nie kupić jakichś nowych pieluszek, ale no nie ma jak bo Mama jest w domu. Gdy wróciła to okazało się, że wcale tak nie jest. Jej brat, Krystian był w domu, bo akurat dzisiaj nie musiał iść do pracy.
– Cześć, a Mama gdzie ? – Zapytała nieco rozproszona faktem iż coś jest nie zgodne z planem.
– Hejo,  musiałyście się minąć, tyle co wyszła, pojechała na zakupy. – Odpowiedział jej brat pochłonięty oglądaniem na laptopie jakiegoś serialu.
– Nie widziałam jej, kiedy wyszła ? – Zapytała badawczo, w głowie już budując plan działania.
– Dosłownie, jakieś 10 minut. Coś się stało żeś taka ciekawska ?
– Nie, tak pytam, nie ważne, idę na spacer  a jakby ktoś mnie szukał to nie ma mnie dla nikogo. – Odkrzyknęła mu i już po chwili dało się słyszeć odgłos zamykających się drzwi.

O tak! Właśnie, zapomniałam Wam powiedzieć, że mieszkam na wsi. Mama jak wychodzi na zakupy to minimum jest tam 3h więc chyba będę mogła dziś się trochę pobawić.  

Zosia wyszła z domu – bo niektóre akcesoria miała poza domem. Jest tak mocno kontrolowana, każdy się wtrynia do jej pokoju że to szok. W pobliskim lasku jednak  leżały jej 2 paczki, okryte liśćmi i czekały aż Zosia je ponownie odwiedzi. Zdecydowała się wziąć 2  sztuki Pampers 6 oraz butelkę ze smoczkiem, którą też tam miała. W domu szybko przygotowała sobie gorącą czekoladę, założyła pieluszkę i usiadła, oglądając bajki na Disney Junior w swoim pokoju. Picie z butelki uznawała za najwspanialsze uczucie jakie zna. Po wypiciu czekolady, wzięła swój czerwony smoczek Nuk 3 który chowała pod ubraniami w szafie – dobrze, że chociaż smoczka może tu trzymać. Bratem nie musiała się przejmować, bo nigdy do niej nie zaglądał, za co dziewczyna go bardzo lubiła.

Po jakiejś godzinie oglądania bajek znudziło jej się troche, więc poszła umyć butelke i postanowiła że wyjdzie ją zanieść na swoje miejsce w lesie. Do lasu miała około 500 metrów więc trochę czasu minęło zanim wróciła. Za każdym razem odkładając butelkę do swojej skrytki robi się jej nieco przykro. W głębi duszy chciałaby nie musieć się ukrywać i niczym złodziej czy terrorystka chować w lesie swoje skarby. Po chwili rozmyślań schowała butelkę do skrytki i przykryła ją liśćmi. Wróciła do domu ale wciąż miała całkiem dużo czasu do wykorzystania, minęły max. 2h jak mama pojechała na zakupy, więc mogła chodzić w samym pampersie i bluzce. Wzięła „Igrzyska śmierci” i zaczęła czytać już któryś raz z rzędu tą trylogię. Niestety, potrzeba nie dała jej za długo poczytać. Musiała zejść z łóżka na podłogę aby się wysikać, ponieważ już kilka razy przeciekła jej pielucha i była plama na łóżku. Można wmówić mamie że to woda, ale charakterystyczny zapach chyba jej nie przekona. Pampers po kilku minutach zrobił się ciepły, a dziewczyna mogła wrócić do czytania, biorąc wcześniej smoczka do buzi.

Zaczytała się chyba za mocno, bo zapomniała że zaraz może wrócić Mama a poza tym siusiu już po około 30 minutach nie jest takie ciepłe jak na początku więc warto się przewinąć.Zosia zdecydowała że drugiego pampersa zostawi  sobie na noc. Zużytą pieluchę owijała w ręcznik papierowy, potem folie i głęboko wrzucała do kosza na dworze. Nie ma szans by ktoś się zorientował. Chyba musiałby cały kosz dokładnie przejrzeć, a na pierwszy rzut oka Zosi „bomba” nie różni się od innych śmieci. Drugą pieluchę schowała, do szafy  pod ubrania, tam gdzie smoczek.  

Gdy Mama wróciła, dziewczyna pomogła jej z zakupami a następnie z obiadem. W ogóle to lubiła bardzo pomagać a przy okazji uczyć się np. gotować co nie przychodziło jej zbyt łatwo. W międzyczasie do domu wrócił Tata i  wszyscy razem, jak to w normalnej rodzinie zasiedli do obiadu.
Po obiedzie było już dość późno, bo około 19 – zwykle jedzą obiad wcześniej. Późnym wieczorem, po kąpieli dziewczyna założyła pieluchę i położyła się do łóżka. Myślała czy by na chwile nie wziąć smoczka, ale Mama mogła w każdej chwili wejść, nawet po 23. Musiała zadowolić się z ssania kciuka. Już odpływała w objęcia morfeusza ( do krainy snów ) gdy jej Mama ni stąd ni zowąd pojawiła się niczym duch w jej pokoju.
– Ej! A ten palec to gdzie?! – Zapytała niemal przyprawiając Zosię o zawał.
– Eeeem… weszło mi coś między zęby. – Opanowanie stwierdziła i udała że owym palcem próbuje coś między zębami znaleźć. Kłamstwo a przynajmniej tego typu kłamstwo Zosia opanowane miała do perfekcji, nie mniej za każdym razem bała się że Mama ją nakryje.
– No ok.  Przyszłam tylko powiedzieć dobranoc. – Odpowiedziała jej Mama po czym wyszła z pokoju pozostawiając uchylone lekko drzwi pokoju.
– Dobranoc.

Zosia chyba znowu za bardzo odpłynęła w beztroskie dzieciństwo, bo Mama ją tak przestraszyła że serce jej cały czas dudniło. Nie mniej jednak, dość szybko zasnęła, ciesząc się palcem w buzi i marząc o nocy spędzonej ze smoczkiem.


Autorowi Dziękujemy za przesłanie nam swojej pracy oraz za chęci napisania opowiadania.

Inne opowiadania znajdziecie pod tym adresem : https://rokosmoko.wixsite.com/strona/opowiadania

Wyznanie Sebastiana

Wyznanie Sebastiana

Na samym początku chciałbym pozdrowić wszystkich, którzy noszą pieluchy. Chętnych, którzy noszą je dobrowolnie, oraz osoby noszące je w czasie choroby.
Moja opowieść będzie o tym jak zaczęła się moja historia z pieluchami, od małego Sebastiana (bo tam mam na imię) do dorosłego już 28 letniego faceta.

Musimy cofnąć się do czasów dzieciństwa gdzie miałem około 9 może 10 lat gdzie będąc u cioci, która miała kilkuletnie dziecko noszące pampersy. Przy przewijaniu małego pierwszy raz w życiu pomyślałem że ciągnie mnie do pieluch, ale to nie był długi epizod w moim życiu. Raz spróbowałem i dałem sobie spokój na pewien czas. Widocznie to nie było wtedy dla mnie.
Około dwóch lat po tym zdarzeniu trafiłem do szpitala. Pobyt dwutygodniowy w większości z koniecznością leżenia w łóżku. Nie za bardzo mi się to podobało ponieważ miałem czas dzieciństwa, poza tym było to lato czyli dwa tygodnie straty.

Na dzień dobry pielęgniarka dała mi się wyraźnie we znaki, uświadamiając mi, że nie jestem jedynym dzieckiem i że za każdym razem nie będą do mnie latały z kaczką. Położyła mi na szafce kilka pieluch i powiedziała żebym się nie spieszył bo pierwszy dzień mam wolny. Było to powodem przesunięcia operacji na drugi dzień.  Szczegóły pominę, ponieważ jeszcze nie był to czas gdy sprawiało mi to przyjemność, bynajmniej tak mi się wydawało, ponieważ kiedy przy ostatniej zmianie pieluchy oznajmiła mi, że będę mógł już chodzić sam to poczułem dziwny zawód. Właśnie od tamtej pory przez kolejne szkoły, liceum i studia sporadycznie zakładałem sobie pieluchy bo sprawiały mi one przyjemność. Czasem zastanawiałem się dlaczego tak to odczuwałem. Dlaczego? Bo wystarczyło tylko żeby była i było ok. Miękko, ciepło i przede wszystkim sucho. Dziwne właśnie, ponieważ nosząc czasem pieluchy w ogóle się w nie nie załatwiałem.  Nigdy. Wystarczał mi sam komfort noszenia suchutkiej i mięciutkiej pieluchy. Aczkolwiek głupio się z tym czułem i uważałem ten fakt jako coś dziwnego, dlatego dosłownie nikt o tym nie wiedział.

Pamiętam taki epizod kiedy na 18 urodziny od kumpli dostałem zestaw bobasa z czego został mi po nim do dziś dzień jedynie smoczek. Jest on troszkę większy niż przeciętne dziecięce dydki ( smoczki). Leży sobie i tyle. Dlaczego go zachowałem? Nie wiem. Po czytaniu Waszych artykułów zacząłem się nad nim zastanawiać. Kto wie może kiedyś :).

Wracając do tematu pieluch po zakończeniu studiów, kiedy to zamieszkałem sam, pieluchy zagościły u mnie na stałe. Załatwiam się w ubikacji ale nie ściągam slipów ani bokserek, tylko przeważnie pieluchomajtki, sporadycznie pieluchy na rzepy. Trwa to już tak kilka lat a dokładnie to cztery lata. Miałem oczywiście sporadyczne przerwy ale staram się, żeby dla własnego komfortu życia (bo tak to sobie usprawiedliwiam), ta pieluchy przy mnie była bo często się zdarza, że przychodzi mi ochota i zakładam. Wcale tu nie chodzi o jakieś podteksty o samo zadowalaniu się, to po prostu siedzi gdzieś we mnie tak głęboko, że dopiero dziś potrafię to komukolwiek napisać.
Było parę epizodów, kiedy to miałem pieluchę troszkę mokrą jednak to nie było celowe załatwianie się, taki wypadek.

Żyje sobie sam, mimo że nie lubię samotności. Miałem w życiu kilka poważnych związków, lecz po ostatnim (o dziwo nie zakończył się przez moje upodobanie do pieluch) i bez ,,happy end’u” zrezygnowałem z życia partnerskiego, aczkolwiek nic w swoim życiu nie wykluczam. Nawet jeśli jakaś Pani (oczywiście pełnoletnia) będzie chciała porozmawiać o czymkolwiek to komentarze nas podejrzewam przybliżą.
Pracuje od bardzo dawna w branży dobrze wszystkim znanej, ale będę niemiły i Wam nie napisze. Może indywidualnie mógłbym bardziej się ujawnić, ale na razie nie.

Dużo czytam i słucham muzyki. Jeżdżę na rolkach i nartach. Czasem używam roweru zamiast samochodu. Sprzątam, piorę, gotuję i robię wszystkie czynności ludzkie konieczne do życia, jak każdy. Latem zdarza się, że spędzam czas na wodzie, na małym jachcie w całkowitej samotności. Pewnie wielu z Was pomyśli, że to jakaś oferta matrymonialna dla samotnego pieluchowicza przeznaczona dla kobiet w tym samym kręgu, ale się mylicie, nie szukam takich przygód. A wiecie po co to napisałem? Bo wszystko to co wyżej napisałem, co robię, to robię w pieluszce. Bez sensu? Dla mnie bez sensu było by robienie tych czynności bez pieluchy.

Pisząc to wyznanie o sobie kilkakrotnie chciałem to przerwać i dalej tak trwać w sobie z tym sekretem. Właśnie, sekretem bo tak to właśnie traktuję. Czytając bloga Mayi, który to  sprowokował mnie do opisania siebie w tym wyznaniu myślałem, że nie pasuje do żadnej z opisywanych grup ludzi i dalej mam takie wątpliwości. Chciałbym, żebyście po przeczytaniu tego tekstu, jeśli się spodoba i trafi na stronę, pomogli mi zrozumieć siebie. Skomentujcie to w komentarzach.

Dziękuję tym, którzy to przeczytali i pozdrawiam wszystkich pieluchowiczów.
Wyznanie pisałem mając dydka w zębach czego i Wam życzę.
Pozdrawiam,
Sebastian


Powyższe Wyznanie nie jest mojego autorstwa i zostało napisane przez Sebastiana a następnie podesłane mi poprzez maila. Moja rola objęła edycję tekstu ( ortografię, interpunkcję ) oraz publikację na blogu za zgodą Autora. Sebastianowi dziękuję za zaufanie jakim nas obdarzył i mamy nadzieję że nasze materiały pomogą mu w zrozumieniu ABDL w nim samym.  Zachęcam Was, drodzy Czytelnicy do opisania swoich historii i wyznań.