Monthly Archives: Luty 2019

Opowiadanie/ Fantazja Bardzo Little – Idealny Tydzień Adult Baby

A3

Idealny Tydzień Adult Baby
Autor: BardzoLittle

Poniedziałkowy wieczór, a właściwie noc. Nieco po godzinie dwudziestej drugiej wracam z pracy, miałem kilka ciężkich i pracowitych dni za sobą, jutro zaczynam dwudniowy urlop. Już widzę wejście do mieszkania, w kieszeniach szukam kluczy, ale widzę, że drzwi otwierają się. Wychyla się moja dziewczyna, która jednocześnie jest moją mamą w relacji opartej o ABDL. Jestem jej Maluszkiem, czuję ciepło na sercu w momencie, gdy ją widzę. Pewnie interesuje Was jak ona wygląda. Niektórzy pewnie czekają na opis seksownej blondyny z wielkimi… sami wiecie. Nic bardziej mylnego. Jakie to ma znaczenie? Powiedzmy, że moja kobieta dba o higienę, a wygląd musicie stworzyć sobie sami. Wchodzę do mieszkania, od razu przytulam się do niej, całuję ją w policzek. Zdejmuję buty i kurtkę, plecak zostawiam przed pokoju. Przez ostatnie dni kompletnie zapomnieliśmy o naszej relacji, oboje mamy dużo pracy, a najbliższe dwa dni spędzimy razem. Chcemy zacząć już teraz.

Rozmawiamy, dyskutujemy. Ja idę się umyć, a moja partnerka przyjmuje rolę mamy. Wychodzę spod prysznica, w samym ręczniku kieruję się do sypialni, Mama siedzi obok pieluchy, gdy mnie widzi to wstaje. Zrzucam z siebie ręcznik, Mama zakłada mi body, kładę się i po chwili mam na sobie pampersa. Jestem naoliwiony, zapudrowany i zapieluszkowany. Do ubranka mam przypięty smoczek, Mama chwyta mnie za rękę i prowadzi do kuchni, gdzie czekają na mnie dwie kanapki z masłem i dżemem truskawkowym oraz kakao w mojej butelce ze smoczkiem. Zanim się poznaliśmy raczej nie miałem zwyczaju jadać śniadań i kolacji, żywiłem się raczej nieregularnie, dziś ktoś dba o to abym jadł minimum posiłków. Oczywiście ja również pilnuję, aby ona jadła razem ze mną, pewnie, ale to jeszcze Wam udowodnię. Jest po posiłku, wspólnie zmywamy talerz i moją butelkę. Ze zwykłego obowiązku tworzymy zabawę, która tworzy nasz wspólny świat. Jesteśmy szczęśliwi, idę umyć zęby, Mama do butelki nalewa mi wody niegazowanej, abym miał czego się napić w nocy, gdyby chciało mi się pić. Kładziemy się na łóżku, odpalamy film. Jako że ona jest Opiekunem, to ma możliwość niepodważalnego wyboru filmu. Padło na horror. Czemu by nie? A to, że klimat dziecinny? Zupełnie mi to nie przeszkadza.  Jako Maluszek oglądałem praktycznie wszystko – chyba że zasnąłem zbyt wcześnie na kanapie w salonie. W trakcie seansu prowadzimy dyskusje na różne tematy. Technologia, nowe odkrycia, Mama dzieli się ze mną nową wiedzą. Ja zaskoczę ją jakąś teorią spiskową, tak mnie dziś naszło, muszę tylko poczekać aż skończy mówić. Gdy film się kończy idziemy spać. Czuję jej dotyk, słyszę jej oddech, jestem szczęśliwy.

Czuję dotyk na buzi, otwieram oczy.
– Miśku, jest już dziewiąta rano, czas skorzystać z dnia wolnego. Dzisiaj jest twój dzień.

Jestem uśmiechnięty, mama odkrywa i badawczo rozpina moje body. Pielucha jest do wymiany, szybkie rozpięcie przylepców, nawilżone chusteczki poszły w ruch. Widzę jej przyjazny uśmiech, ciągle mówi mi co robi, aby nieco rozluźnić atmosferę. Mimo iż przewijanie jest przyjemne, wciąż mnie peszy. Chwilę później jest już po wszystkim. Mama zmienia mi jeszcze body na dzienne, czerwone, wygląda jak koszulka. Zakładamy dżinsy i kolorowe skarpetki. Idziemy na śniadanie, które robimy razem. Mama smaruje kanapki i kroi warzywa, ja układam wszystko na chlebie. Herbatę z cytryną wypiję z ulubionego kubka niekapka. Mama opowiada mi co będziemy dziś robić, jej plan wygląda bardzo obiecująco. Na dworze jest dosyć ciepło, w końcu zaczyna się wiosna. Co prawda bluza i kurtka są wskazane, ale mi w pełni taki klimat odpowiada. Kończymy kanapki, Mama dolewa mi herbatki. Ledwie odeszliśmy od stołu, a ja już zdążyłem wysikać jedną z herbat, którą wypiłem.  Idziemy do salonu, Mama rozkłada mi kocyk i moje figurki z super bohaterami. Jest Batman, Brzuchomówca, Harley Quinn, Spider Man oraz Cyclops z X-Men. Od niedawna zacząłem kupować zabawki o których marzyłem jako dziecko, Mama w pełni rozumie mój sentymentalizm, ona również ma swoje hobby, które sprawia jej radość. Laptop jest podłączony do telewizora. Mama włącza bajki.

  • Proszę się tu ładnie bawić, ja idę przygotować obiadek. Na ławie masz kredki i dwa obrazki kolorowanki, pamiętaj, że masz je pokolorować, ale przy użyciu lewej ręki. Twoja prawa rączka świetnie radzi sobie z kolorowaniem. – Dodała żartobliwie.

Najpierw dostałem całusa, a potem w buzi pojawił się smoczek. Jako Maluszkowi bardziej podobały mi się zabawy figurkami, ale robię to fabularnie, aby nasza ABDL’ owa sesja była dobrze odwzorowana. To ten dzień, który chcę spędzić jako dziecko. Mama przygotowała frytki, które usmaży po mojej drzemce. Przyszła do mnie z butelką soczku pomarańczowego, siadamy na łóżku, ale ja po chwili leżę głową na kolanach mojej Mamy, która trzyma butelkę. Nie wypiłem zbyt wiele, gdyż w brzuszku wciąż miałem herbatkę. Obejrzeliśmy jeszcze dwa odcinki ulubionego serialu mojej Mamy, zapomniałem, jak się nazywał, ale to kryminał. Jako Maluszek uwielbiałem takie seriale, więc ten widok wcale nie robił mi wielkiej różnicy. Mama włożyła mi bluzę i kurtkę, sama również się ubrała, wyszliśmy z mieszkania. Chwilę później byliśmy w naszym Oplu Corsie. Mama prowadzi, przypina mnie pasami, wyjeżdżamy z miasta. Świetnie się czuję, ona też wygląda na zrelaksowaną. Czuć atmosferę przyjaźni i miłości, które przeplatają się bardziej niż warkocze blondyny z wielkimi… no wiecie. Tak właśnie, tej blondyny co wspominałem wcześniej.

Jedziemy na spacer do lasu, rozmawiamy o różnych rzeczach, Mama ciągle zasypuje mnie kolejnymi tematami do rozmów. Dojechaliśmy na miejsce. W buzi już mam smoczek, Mama bierze mnie za rękę i idziemy przejść się między drzewami. Czuję ten luzik, Mama pokazuje mi to co przykuje jej szczególną uwagę, ja robię to samo. Standardowo robimy kilka zdjęć, które polecą na instagram. #abdlpoland #ageplaypoland

Wyjmuję smoczek i chowam go do kieszeni, jest kilka rzeczy, o których chcę jej powiedzieć. Jak bardzo ją kocham, jak wiele wnosi do mojego życia, jak cudownie się mną opiekuje i obiecuję, że jutro będzie jej dzień. Przytula mnie, powoli wracamy do samochodu. Po drodze wstępujemy do sklepu. Kupujemy paluszki, ciastka i sok na wieczór. Jesteśmy w domku, świat wiedzę oczami Maluszka, czuję jak zła energia wychodzi ze mnie. Otwieram oczy dosyć nagle, kurcze… pielucha mi przeciekła. Mama widzi to, uśmiecha się tylko i mówi, że nic się nie stało. Idziemy do łazienki. Mama zdejmuje mi spodnie i body, które w kroczu są bordowe. Jestem w samym wiszącym pampersie, który po chwili już jest w śmiechach. Siadam w brodziku, mama myje mnie, ja wciąż jestem speszony tym, że zasikałem ubrania, ale po chwili znów słyszę, że nic się nie stało, że takie wypadki chodzą po Maluszkach. Spokój absolutny wraca do mego serca, wychodzę z brodzika. Mama starannie mnie wyciera. Idziemy do sypialni, gdzie Mama zakłada mi czystego pampersa i body zdjęte z grzejnika. Smoczek trafia do mojej buzi. Kładę się na łóżku, odpływam.

Czuję jak coś po mnie sunie albo po prostu się ze mnie zsuwa. To moja kołdra ciągnięta przez Mamę. Uśmiecham się, odruchowo zerkam na zegarek, minęło 1,5 godzinki. Mama pewnie czytała książkę, a potem przygotowała obiad. Sprawdziła mojego pampersa, który był lekko zmoczony. Poszliśmy zjeść frytki z dwoma sosami. Pikantnym i łagodnym. Starałem się przypomnieć sobie sen, ale niestety próba nie powiodła się. Po obiedzie zabraliśmy się za zmywanie po śniadaniu i obiadku. Mama zrobiła herbatkę, musieliśmy wyjść na stronę, znów trzeba się było przewinąć. Tym razem na tyłku mam prawdziwą ABDL’ ową pieluchę. Wszystko w celu zapobiegnięcia przerywania seansu filmowego. A Mama? Ona też zakłada pampersy – czasem się zdarza, właśnie na takie sytuacje, ale to też przypadek jeden na dziesiątki. Czasem ją najdzie, tak po prostu. Dziś maraton bajek Disney’ a, tak będzie wyglądała reszta tego dnia. Czy trzeba czegoś więcej? Oczywiście że nie.

Następnego dnia to ja wstaję pierwszy. Sam się ogarniam. Co prawda zakładam pieluchę, bo Mamie ona nie przeszkadza, ale też sam ją sobie zmieniam. Dzisiaj jest jej dzień. Idę do sklepu i wracam z zakupami. Kupiłem chleb tostowy i szynkę, ser miałem w domu. Zostały wczorajsze sosy od frytek, zrobiłem tosty i herbatę – w dwóch kubkach. Zaniosłem swojej kobiecie śniadanie do łóżka. Włączyliśmy sobie telewizję, czasem najdzie nas na oglądanie wiadomości. Nieraz lepsze to niż komedia. Rozmawiamy, jemy. Wracam pozmywać – Kurde, trzeba kupić zmywarkę – pomyślałem. Siedzę chwilę w pokoju i czekam aż wyjdzie z łazienki. Po chwili siedzieliśmy razem. Otworzyłem jedno piwo, które wypiliśmy na spółkę. Oczywiście nie jest to jakiś browar z kija. Butelka kosztowała dobre 20 zł, jest to miodowy lager, nigdy o czymś takim nie słyszałem (ha ha), ale już chcę tego spróbować. Ona będzie czytać książkę, ja biorę się za najnowszy komiks o Batmanie. Nieco później dzwoni do mnie mój ziomek, Miotacz. Dziś mamy się spotkać z moimi przyjaciółmi. Zdejmuję pampersa, myję się i zakładam zwykłe bokserki.  Zgarniamy Beti i Maczugę po drodze, idziemy na busa. Jedziemy na sąsiedniego miasta, bo nasze ostatnio nam się przejadło. Wstąpiliśmy do kilku barów, zjedliśmy pizzę. Nie jesteśmy pijani, spokojnie wracamy do domu. Rozchodzimy się. Wracamy z moją ukochaną do domu. Jesteśmy wykończeni, ale wiemy, że oboje świetnie wykorzystaliśmy wolne. Na kolację kupiłem po ulubionym jogurcie. Zrobiliśmy dzbanek herbaty, rozsiedliśmy się wygodnie w łóżku, rozmawiamy i znów cieszy się swoją obecnością, powoli szykujemy się do snu.

Następne dni to praca i obowiązki, ale być może w następne wolne znów będzie powtórka. Oba dni spędziliśmy dobrze. A raczej spędzilibyśmy, gdyby się wydarzyły. Tak wyglądają moje marzenia. Niegroźnie, prawda? To by było na tyle…


Autorowi podziękowałam już prywatnie, jednak zrobię to ponownie publicznie, jako że nie łatwo przyszło mu się przełamać do napisania tego opowiadania, podzielenia się swoim wnętrzem i myślę że dużo go to kosztowało. Dziękuję i mam nadzieję że pojawi się kontynuacja, ja jak i myślę moi czytelnicy również.
Opowiadanie jest bazowane na fantazji i marzeniach autora, znanego pod pseudonimem BardzoLittle, który prowadzi swojego bloga, do śledzenia którego mocno zachęcam:
Blog –     ADULT BABY, AGE PLAY, EKSTREMALNA REGRESJA WIEKOWA.

Inne Opowiadania Naszych Czytelników

 

W czasach filtra.

A4

Zdjecia, sama ich nie robię, i niezbyt za nimi przepadam, choć przyznam że niektóre zdjęcia budzą moje zachwycenie, inne zaś moje obrzydzenie. Wiele osób powie, ,,bo to takie czasy, wszystko teraz musi być postarzane, upiększane i podciągane w Fotoszopach…” i mają poniekąd rację,  istotnie jest pewien trend na to aby zdjęcia były w pewien sposób tworzone i edytowane na ,,staro” choć są też zdjęcia edytowane na
,, słodko”, na  ,,poważnie” , na ,,smutno” i na ,,meme”.
Śledzę kilku fotografów, kilka profili oraz co jakiś czas przeglądam profile przypadkowych osób na portalach społecznościowych, tak by mieć przypadkową grupę reprezentującą dany okres, dany trend. Jeszcze w niektórych przypadkach, niektórych zdjęciach, takie filrty czy upiększenia rzeczywiście nadają pewnej głębi, są dodatkiem, jednak dzięki samemu zdjęciu, może być udanym dodatkiem, jednak są też zdjęcia na siłę silące się na każdy możliwy styl, byle by było zdjęcie, byleby zdobyć rozgłos i mityczne lajki, zwierciadło dzisiejszych czasów.
Wiem, mówię jak własna babcia, nie rozumiejąca postępu, wiem jestem jeszcze na to za młoda i sama powinnam mieć takie zdjęcia, jako choćby znak przynalezności do danej subkultury.  Powiem tak, zrobiłam sobie takie zdjęcia, tak na spróbowanie, tak by zobaczyć, przekonać się jak to będzie, jednak to nie moja bajka, nie mój klimat, a już na pewno nie z filtrem psa czy misia zasłaniające pół twarzy. Może się starzeje, będąc Maluszkiem ( a to ciekawy paradoks), może po prostu juz stałam się taką babcią, nienadąrzającą za postępem, może po prostu nie zawsze owy postep jest taki dobry, słuszny czy w ogóle konieczny…
Nie wiem, ale wiem jedno, słodycz ma zawsze w sobie pewną głębie i przesłanie cierpienia, ukryte gdzieś pomiędzy lukrem a różanym dodatkiem, i myślę że warto sie tym zainteresować, pomyśleć,  prawda?

Oryginał Grafiki 

Kolejny Gifek – Wierszyk – Carpe Diem Maluchu…

tumblr_pngodlYWwk1v5uieuo1_640 (1)

Carpe Diem Maluszku – Maya 

Nie bój się, nic Ci nie tu nie grozi, 
Nie chowaj i nie uciekaj, ja się z Tobą chętnie pobawię.
Chętnie poukładam puzzle, porysuję czy pośpiewam,
W chowanego się pobawmy czy w cokolwiek co sam lubisz.
Nie ma sensu kryć się w cieniu,
Unikać innych Maluszków jak ognia złego.

Carpe Diem Maluszku, szybko, chwyć mnie za rękę, zamknij oczy i daj się ponieść wiartu. 
W rytm muzyki, w blasku słońca,  przy ptasim śpiewie i przy śmiechu, tak po prostu. 
Nie bój się potworów, tu nie wejdą, tu nie mogą i nie wejdą…
Masz pieluszkę, masz i smoczka, 
Rączka w rączkę, chodź, 
Na herbatkę i na ciasto, w towarzystwie moich lalek, 
Do wieczora, do wieczora, 
Aż po słonka kres, 
Carpe Diem Mauszku…


Oryginał Grafiki

Wyznania Prowadzącej – Maya – Wpis 19 – Mayowe Walentynki

1

 

Post spóźniony jakieś półtora tygodnia, jednak wierzcie mi że nie miałam kiedy go przepisać z zeszytu na laptopa. Pracuję nad korektą pewnego dzieła, które ukaże sie już niedługo i które bardzo dużo dla mnie znaczy, stąd ostatni brak aktywności.

Mayowe Walentynki to okreslenie, którego używa mój przyjaciel, dla niego to bardziej określenie usprawiedliwiające mój stan Maluszka, a przynajmniej jeden z tych stanów.
Walentynki to ciekawy okres, ciekawy dzień, z jednej strony wszyscy na ten jeden dzień jakoś bardziej okazują sobie czułość i bliskość, z drugiej strony niektóre osoby przeginają z obnoszeniem się Walentynkami, jako pretekstem do kontaktów cielesnych.
Moje Walentynki zaczęły się zwyczajnie, nażeczony obudził mnie delikatnie dłaszcząc po ramieniu, wtulając się we mnie, na tak zwaną łyżeczkę. A propos łyżeczki, nażeczony przyniósł mi do łóżka śniadanie, na drewnianej podkładce, plastikowych tależykach i wtulona w niego byłam karmiona, raz winogronkiem, raz łyżeczką kaszki. Gdyby ktoś patrzył na nas z boku, tak wyglądało to jak scena pinkniku w filmie, taka scena którą wszyscy kojarzymy z tego jednego filmu, którego nazwy za wszystkie pieluszi świata nie potrafimy zapamiętać. Po śniadanku stwierdziłam że jestem już spóźniona do pracy, i zaczęłam się w pośpiechu ubierać, ale narzeczony powstrzymał mnie mówiąc że jakby mnie ktoś szukał tak jestem cały dzień na spotkaniach, i tak taką wersję ustalił z moim zespołem. ( Jak się okazuje ciasto dość dobrze działają jako forma przekupstwa, chyba muszę zwolnic zespół…). Na wpół ubrana zauważyłam że nadal mam na sobie pampersa a narzeczony poprosił bym położyła się na łóżku i zmienimy pampersa, bo ten już zaczyna nieco na mnie wisieć. Przewijanie jak przewijanie, niby nic takiego i niby opisywałam już to wieokrotnie w innch postać, jednak tego dnia to nawet trywiana rzecz zmiany pampersa nie może być pozbawiona czułości. Narzeczony przyłożył dużą uwagę każdemu aspektowi zmiany pampersa, tak by odczuwalna przyjemność oraz lekkie zawstydzenie było jak największe, jak najbardziej przyjemne. Mokre chusteczki i ciepłe dłonie narzeczonego zdziałały cuda, a rozprowadzanie pudru po tych okolicach ciała, było wręcz pociągające, choć nie miało w sobie aspekttu erotycznego. Po zapięciu nowego pampersa, narzeczony delikatnie ucałował mnie w brzuch, ledwie dotykając wargami mojej skóry, co dało efekt combo w oddczuwalnej przyjemności.

Leżąc tak na łóżku praktycznie naga, jedynie w pampersie, uśmiechnęłam się do narzeczonego, który odwzajemnił mój uśmiech i podał mi butelkę mleka. Wziąwszy ją od niego po prostu zaczęłam zasysać jej zawartość, w czasie gdy narzeczony włączył z telefonu playlistę LoFi ( Rodzaj muzyki grającej w tle, tworzącej przyjamny klimat).
Narzeczony położył się koło mnie na łóżku i natyczmiastowo się do niego przytuliłam. On odebrał mi butelkę i trzymał ją za mnie by moje uwolnione od butelki ręce mogły go opleść i wtulić się w niego jeszcze mocniej.
Leżeliśmy tak słuchając playlisty z dobre półtorej godziny, wpatrując się w sufit na którym zawiesiliśmy kilka dni wcześniej światełka tak dla ozdoby. Nawet nie wiem kiedy usnęłam, choć nie trudno było zasnąć, będąc praktycznie non stop głaskaną i utuloną czy to pieluszką czy kocykiem, leżąc na klatce piersiowej swojego narzeczonego.
Muzyka leciała, przyjemnie wypełniając pokój delikatnymi i miłymi dla ucha dźwiękami, zapach pudru, napełniał pokój słodyczą.

Obudziłam się 5 godzin później, z mokrym pampersem i potrzebą by użyć go ponownie. Wstałam z łóżka i rozluźniłam mięśnie. Pampers jak to pampers, przyjął grzecznie mój podarunek, bez słowa sprzeciwu. Wzięłam z szafki smoczka, który powędrował od razu wprost do mojej buzi. Nadal mając na sobie jedynie pampersa i teraz już smoczek, przeszłam z sypiani do salonu, by zobaczyć narzeczonego sprawdzającego jakieś kartkówki, jednoczęsnie oglądającego jakiś film na HBO. Przysiadłam się do niego i patrzyłam co robi, tak jakby to co robił było czymś niezwykle istotnym, czymś od czego zależy przyszłość świata… Gdy narzeczony zauważył mój wzrok, zapytał czy wszystko dobrze, i czy dobrze mi się spało. Przytuliłam się do niego i pocałowałam go wyjmując wcześniej smoczek.
Narzeczony dalej sprawdzał kartkówki, a ja leniwie patrzyłam w telewizor, czując że pieluszka coraz mniej może już wytrzymać. Postanowiłam nie przeszkadzać mojemu wybrankowi, poszłam do łazienki wziąć długą i ciepłą kąpiel. Panowie posiadający żony, wiecie o czym mówię, to nie szybkie myju myju, to siedzenie i odmakanie ciała tak długo dopuki ludzkość nie wymyśli leku na wszelkie choroby.  Napuściłam sobie wody, płynu do piany, wzięłam książkę i zaczęłam istny rytuał odnowy biologicznej. Panowie, jeśli kiedykolwiek zastanawiacie się co my tak długo w tej łazience robimy, tak wierzcie mi, lepiej poczekać i pod żadnym pozorem nie wchodzić do naszego laboratorium piękna, wejście grozi ciężkimi bliznami na psychice.

Woda już oziębła, moje maseczki już się zrównały z moją twarzą, nie były osobną warstwą, moja twarz zaasymiowała maseczkę, niczym gąbka wodę i stwierdziłam że czas już wychodzić zwłaszcza że zbliża się pora obiadu, a mój brzuszek nie lubi takich przestojów w rytynie pochłaniania. Owinięta w szafrok wyszłam z łazienki niczym z komory hibernacyjnej. Narzeczony czekał już na mnie w sypialni, z pampersem w dłoni.
Niczym dama niczym jakaś arystokratka z wysokich sfer, zrzuciłam z siebie szlafrok, prosto na podłogę, nie przejmując się nim zbytnio, ciesząc swoje nagie ciało powiewem zimna. Podeszłam do narzeczonego i niczym kot łaszący się, pocałowałam narzeczonego, dość namiętnie, choć to zupełnie nie w moim stylu. Przewijanie przebiegło identycznie jak to z rana, z tą różnicą że teraz narzeczony ubrał mnie w body oraz w śliniaczek i poszliśmy zjeść obiad, to znaczy poszliśmy do kuchni by on mnie nakarmił a następnie zjadł swoją porcję, podczas gdy ja obserwowałam go uważnie.  To co by nieco wyjaśnić, taka nasza osobista gra, ukłon w stronęnarzeczonego, jako że niezręcznie się czuje gdy ktoś patrzy na niego gdy je, jednak gdy ja przy okazji próbuje go rozśmieszyć czy patrzę na niego w ten sposób, mówi że je mu się milej ( kłamczuch)…

Po obiedzie, narzeczony stwierdził że z chęcią wybrałby sie do kina, choć niezbyt lubię ogądać filmy na dużym ekranie tak przekupił mnie popcornem. W pieerwszym momencie zaczęłam szykować sobie strój wyjściowy, a że na codzień noszę dość biznesowy styl tak i taki zaczęłam przygotowywać. Narzeczony poprosił mnie abym nie przebierała się za panią prezydent, nie taki miał być cel wyjścia, poprosił abym nosiła to co sprawia że czuję się sobą,  ale jednoczenie coś co będzie luźne. Stwierdziłam że ma rację więc ubrałam na pampersa  body a na body dość luźną spódnicę, którą dostałam na ostatnie urodziny od mamy.  Spakowałam do korebki 2 zapasowe pampersy i wyszliśmy do kina.

Już podczas kupowania popcornu lekko zmoczyłam pieluszkę, jednak prawdziw próba wytrzymałości nadeszła przy połowie filmu. Po seansie wybraliśmy się na małe zakupy a wracjąc do domu zatrzymaliśmy się na jakimś placu zabaw. Nie mogłam sobie odpuścić i od razu pobiegłam na huśtawki, choć temperatura nie była sprzyjająca zabawie na placu zabaw tak być na placu zabaw i nie pohuśtać się na hustawce to po prostu grzech. Pierwotnie namówiłam narzeczonego na 5 minut na placu zabaw, ale jak to wśród nas Maluszków, 5 minut to nigdy nie jest 5 minut i tak, następną godzinę  spędziliśmy na placu zabaw naprzemiennie bawiąc się w piaskownicy, goniąc się po ściankach wspinaczkowych, zjerzdzając na zjeżdzalni i huśtając się czy to na huśtawce czy na karuzeli. Narzeczony stwierdził że gdyby mnie nie znał i zobaczył na placu zabaw  tak nie wiedziałby czy w pierwszej chwili dzwonić po pogotowie psychiatryczne czy po pogotowie psychatryczne…  Uśmiechnęłam się, zawsze bawią mnie jego angdotki związane z psychiatrią. Podczas tej zabawy zaskoczył nas deszcz i przemoczeni wróciliśmy do domu. Nie dość że urbania były mokre tak pampers mi przeciekł i zmoczyłam nieco siedzenie auta.   Narzeczony kazał mi pójść do sypialni i zdjąć wszyskie mokre ubrania, a on napali za ten czas w kominku. Byłam już naga ( muszę przyznać że ostatnimi czasy coraz częściej lubię przebywać w domu nago lub na wpół nago), leżałam na łóżku ze smoczkiem w buzi wiedząc że narzeczony lada chwilkę do mnie przyjdzie.
W między czasie zrobił mi ciepłe mleczko i przebrał mnie a następnie siebie w świerze i co najważniejsze suche rzeczy.  Koniec końców, dzień ten zakończył się do złudzenia podobnie tak jak się zaczął.  Ja wtulona w narzeczonego, on, trzymający mi buletkę z mlekiem w buzi, leżąc prawie nago przy kominku, w tle z grającą lekko muzyką. Idealny dzień, po prostu idealna celebracja tego dnia zakochanych.

Mam nadzieję że i Wam udało się miło i przyjemnie spędzić ten dzień.

Oryginał Grafiki 
Oryginał Tła 

Wieczorne Seanse

5

Co jakiś czas robimy sobie wraz z przyjaciółką takie domowe wieczorne seanse, lub jak ktoś woli kinowe noce. Zaletą bycia ABDL w takich chwilach jest fakt, braku potrzeby zatrzymywania filmu na tak zwaną ,,przerwę na siku”. Pieluszki przecież od tego są by zająć się tym problemem tak byśmy my nie musieli. Oczywiście by poczuć się jak w kinie potrzebne są odpowiednie przygotowania, koc, wygodny fotel, poduszki, popcorn i cała masa herbatki, oczywiście potrzebny/a jest jeszcze towarzysz/ka oglądania tak by mieć się do kogo przytulić, z kim porozmawiać i wyjawić swoje myśli gdy film je zainspiruje.

Co jakiś cza urządzamy sobie takie wieczorki, i wyglądają one dość podobnie, Wera w piżamie i szlafroku, ja w pieluszce i pod kocykiem, oraz cała długa noc seansu kinowego różnego gatunku.
Tym razem udało mi się namówić Werę by również ubrała pieluszkę, tak bym nie czuła się osamotniona. Obie przygotowane i odpaliłyśmy na rzutniku film pt. Jedz, módl się, kochaj. Już po 10 minutach filmu przebrnęłyśmy przez większość popcornu i pierwszy z wielu tej nocy dzbanek herbaty. Odruchowo gdy czułam parcie po prostu pozwalałam by pieluszka się tym zajęła, Werka natomiast, potrzebowała nieco większej motywacji i dopiero przy scenie deszczowej była w stanie wypełnić pieluszkę. Widziałam jej minę, połączenie zawstydzenia i ulgi jednak nic nie mówiłam, nie chciałam jej psuć wieczoru.
Drugi i trzeci dzbanek oraz drugi popcorn to właściwie takie ciapkacze, nic nowego ale też nic co by wymagało jakiegoś komentarza. Wera przyniosła również polskie komedie pt. Och Karol 2,  Testosteron i oczywiście kultowe już  obie części Killer’a. I tak, jasne, dziś filmy również powstają i większość z nich wygląda nieporównywalnie lepiej od tych, które oglądałyśmy, jednak brakuje im takiej nutki nostalgii, którą czuje się oglądając te starsze i po prostu ,,kultowe” jak kolwiek to brzmi produkcje.
Wieczór zakończyłyśmy pozycjami obowiązkowymi dla Wery, bowiem są to jej ulubione filmy a mowa o Kogel Mogel i Galimatias ( Kogel Mogel 2). Pod jak podliczyłyśmy zjadłyśmy tej nocy 4 paczki popcornu i wypiłyśmy 8 dzbanków herbaty.  Wątpię by moja pieluszka mogłacoś jeszcze pomieścić, ale prewencyjnie poprosiłam Werkę by mnie przewinęła po 4 dzbanku. Wera wcale nie była lepsza, i już po 2 dzbanku jej pampers był praktycznie pełen, a potem to już była czysta przyjemność…

A wy, też robicie sobie takie kinowe wieczorki w pieluszkach?

Oryginał Grafiki

Być Maluszkiem – Wierszyk

4

Być Maluszkiem – Maya

Być Maluszkiem, co to znaczy? 
Przecież mali nie jesteśmy.
I już za dorosłych uchodzimy,
W dzień i w nocy, nie płaczemy,
Pracujemy i płacimy…

Być Maluszkiem, to nie grzech.
To nie wstyd być Małym w środku,
Nie choroba i nie problem,
Wstyd jest dusić w sobie to,
kim się w środku samym jest…

My Maluszki, my tak różni,
Choć podobni i w tak kolorowi,
Pieluszki, smoczki, inne jeszcze słodkie zabawki,
To nie wszystko, to nie my jesteśmy cali…
Spojżyj w głąb a nie na zewnątrz!

My Maluszki, ale w środku,
A na codzień w masce i w przebraniu…
Jedni mają nas za niedojżałych, inni za przesłodzonych.
A na prawdę my jesteśmy tylko Mali,
I Kochamy siebie takich…



Oryginał Grafiki

Kogo tak naprawdę boli ?

2

Klapsy – Metoda dyscyplinowania dzieci, po dziś dzień stosowana w procesie wychowawczym.  Założę się o swoją pieluszkę (możliwość jej zmiany lub noszenia aż do kresu wytrzymałości)  że każde z nas, choć raz w życiu tego doświadczyło, czy to spod ręki rodzica, czy to w formie żartu znajomych.  Gdy byłam mała, żadko dochodziło do klapsów, moi rodzice mieli inną metodę wychowawczą i stawiali bardziej na długie pogawędki, niżeli na szybkie i bolesne klapsy. Efekt był zawsze taki sam, sama stawiałam się w kącie byleby przerwać 20-30 minutowe kazanie.  Dziś jako dorosła i w pełni znająca reguły zachowania osoba, co jakiś czas celowo doprowadzam mojego narzeczonego do kresu wytrzymałości, byle by mnie żywnie ukarał. On wychowywał się w domu, w którym klapsy były podstawą wychowawczą, więc długie kazania nie są mu aż tak znane.

Nie żebym to lubiła, czy rozwijała sadomasochistyczne skłonności, nie, jednak lubię od czasu do czasu być niegrzeczną dziewczynką w pieluszce i lubię gdy narzeczony mnie karze w ten sposób. Jest to nawet dla mnie nieco śmieszne, choć przy 10-15 klapsie już śmieszne być przestaje, jednak za każdym razem narzeczony jest tak delikatny przy wymierzaniu klapsów, iż sama muszę mu mówić aby udeżał mocniej… Wiem, brzmię jak sadomasochistka i wiem, zaczynam niebezpiecznie się zbliżać do BDSM, w tych naszych zabawach, jednak nie mogę oprzeć się uśmiechowi gdy zamiast mi po prostu dać klapsa, mój narzeczony mnie praktycznie głaszcze po pampersie.

Ale co poradzić, taki los, nas Maluszków, czasem po prostu jesteśmy niegrzeczni, i czasem po prostu zasługujemy na kilka klaspów…

Oryginał Grafiki 

Mamusia jest tylko jedna…

1

Mamusia, Opiekun/ka, Tatuś… Te nazwy, określenia znamy bardzo dobrze, niektórzy z opowiadań, inni z marzeń i fantazji, a jeszcze inni z doświadczenia. Dla nich jesteśmy Maluszkami, choć w dorosłych ciałach tak dla nich pozostajemy jeszcze mali.
Możliwe, że to właśnie oni widzą nas takimi jakimi jesteśmy w rzeczywistości, takimi jakimi ukrywamy się we wnętrzu samych siebie, przywdziewając codzień tę samą maskę, poważnych i odpowiedzialnych dorosłych.
Oni tacy są, jednak my takich udajemy, nie dla siebie, i nie przed samymi sobą, a przed innymi, by przetrwać w gąszczu miejskiej dżungli, w świecie dorosłych.
Są dla nas tymi, których potrzebujemy, o których prosimy w myślach, o których marzymy, jednak nie mamy odwagi tego powiedzieć na głos.

Tak, Mamusia jest tylko jedna… Ta prawdziwa, biologiczna czy ta przy której się wychowaliśmy, jednak Mamusia może być przy nas, nawet gdy się tego nie spodziewamy, gdy fizycznie tej, którą znamy przy nas nie ma.
Bycie rodzicem, opiekunem czy po prostu osobą dorosłą, biorącą pod swe opiekuńcze ,,skrzydła” drugą osobę, jest relacją, stanem, który choć nie łatwy do osiągnięcia, nie łatwy do utrzymania i nie łatwy do przyswojenia, warty jest więcej niż sami o tym myślimy, warty jest bowiem nas samych i osoby która się tego podejmie.

Nie sztuką jest kogoś przewinąć, nakarmić, umyć czy przebrać, ludzie robią to na codzień, bez większego wysiłku z innymi ludźmi i nie mówię tu nawet o ABDL.
Sztuką jest jednak dostrzec w drugiej osobie to co skrywa przed całym światem, zapewnić tej osobie dokładnie to czego potrzebuje i otoczyć tą osobę czystą akceptacją i zaufaniem, zapewnić tej osobie poczucie bezpieczeństwa.
Opiekun/ Rodzic, to nie tytuł, który należy się każdemu, to relacja oparta na miłości, a ta jest w swej pełni, po prostu bezcenna.

Oryginał  Grafiki 

 

Jak skończyć z ABDL? – Artykuł

Stop

Ostatnio napisał do mnie pewien człowiek, prosił o poradę odnośnie ABDL, a konkretnie prosił o pomoc przy ,,rzuceniu” ABDL. Nie jest to jedyna osoba, która mnie o to pyta, a że dawno nie napisałam żadnego Artykułu tak stwierdziłam, że jest to idealny temat.
Zapraszam do Lektury, i spokojnie, nie kończę z ABDL, a jedynie napisałam o tym Artykuł, tak by osoby zainteresowane miały możliwość przeczytania czegoś co im pomoże.
Jak skończyć z ABDL? – Artykuł – LINK

Inne nasze Artykuły znajdziecie pod tym Linkiem –  Artykuły