Mini Opis-List do Przyjaciółki

2017-02-21-00-53-15
Mini Opis #16 -List do Przyjaciółki -Maya

Najdroższa Natalio,
Ostatnio nie mogę myśleć o niczym innym jak o napisaniu do Ciebie, tyle już czasu nie rozmawiałyśmy a odkąd wyjechałaś nie jest już tak jak było dawniej. Nie wiem czy to po prosu tęsknota za naszymi wspólnymi chwilami czy wspomnienia wciąż wracające do mnie przypominające nam o naszym wspólnym dzieciństwie.
Muszę Ci jednak coś powiedzieć, bo sama nie do końca w to wierzę.
Znasz mnie jak nikt inny więc proszę powiedz mi czy kiedykolwiek interesowały mnie dziwactwa i zabawy rodem z filmów o wariatach? Pamiętam że uwielbiałam je z Tobą oglądać i później całe noce wymyślałyśmy sobie nawzajem straszne i dość niekonwencjonalne historyjki, cóż jedna taka historyjka zdarzyła mi się naprawdę…


Było to pół roku temu, zaraz po tym jak wyjechałaś, nie mogłam się opanować, brakowało mi Ciebie ale nie mogłam nic na to poradzić. Najgorsze było to że nigdzie nie mogłam znaleźć sobie miejsca bo gdzieżbym nie poszła to albo płakałam albo było mi smutno. Przestałam jeść, nic mnie już nie obchodziło, marzyłam tylko abyś wróciła, aby było tak jak dawniej…
Gdy schudłam 8 kg mama zauważyła że coś jest nie tak jak być powinno, to znaczy zauważyła to już wcześniej ale zbywałam ją tym że to tylko przejściowe i że chcę być sama ale po 2 tygodniach robiąc zakupy zasłabłam w sklepie i mama już nie chciała nawet słuchać o tym że to przejściowe. Nie miałam na nic siły, a już tym bardziej aby się z nią kłócić więc zrobiłam to co chciała tak dla świętego spokoju. Co jednak moja mama mogła zrobić, zabrała mnie do psychologa, co było równoznaczne z tym że łatwo się nie wykręcę.
Znasz ją i wiele razy nawet przy tobie robiła mi niekończący się wykład o życiu i o tym jak go marnotrawię, tym razem nie było inaczej, mówiła przez całą drogę bez najmniejszej przerwy. Gdy dojechałyśmy i psycholog nas przyjął myślałam że powie jakąś smutną prawdę którą potem mama będzie mi przypominać rzez następne lata ale nie, siedział w całkowitym milczeniu i zdało się słyszeć jedynie tykanie starego zegara wiszącego na ścianie.
Mama parę razy próbowała coś powiedzieć ale za każdym razem gdy otwierała usta, psycholog kładł palec na buzię jak my kiedy byłyśmy małe w przedszkolu.

Po 20 minutach milczenia poprosił mamę aby wyszła bo wyraźnie stresuje zarówno mnie jak i jego. Nie chciałam się uśmiechnąć ale to zrobiłam, sama nie wiem czemu… Mama wyszła a psycholog jak milczał przy mamie tak teraz się ożywił i zapytał mnie pogodnym głosem ,, I z czym do mnie przychodzisz ?” Odpowiedziałam że ja z niczym ale mama się uparła więc jestem. Wstał z krzesła i wyszedł zza lady biurka ku jakimś dyplomom wiszącym na ścianie.
– Twoja mama mówiła że zemdlałaś, że nic nie jesz i chodzisz przygnębiona już od dwóch tygodni, a mnie interesuje dlaczego jesteś smutna ? – Zapytał.
– Nie wiem, moja przyjaciółka którą znam od dziecka wyjechała i teraz czuję jakby zabrała ze sobą część mnie, tą wesołą część mnie…
Psycholog stał do mnie tyłem ciągle wpatrując się w swoje dyplomy.
– Widzi tam Pan coś ? – Zapytałam chcąc zmusić go do zrozumienia bezcelowości naszego spotkania.
– Tak, widzę i nie, nie widzę… Widzę dyplomy mówiące o tym że nadaję się do bycia psychologiem i nie, nie widzę tylko powodu dla którego je tu trzymam…
– Może ja już pójdę, na pewno ma pan mnóstwo szaleńców do leczenia a ja po prostu jestem smutna, to przejścio…- Już naciskałam klamkę gdy on powiedział coś co mnie zszokowało.
Przytoczę Ci jego rozmowę ze mną…

  • Musisz za nią naprawdę mocno tęsknić.
  • Co proszę ?
  • Powiedziałaś że razem z nią odjechała ta wesoła część Ciebie, a skoro tej wesołej części Ciebie już przy tobie nie ma to oczywiste jest to że jesteś smutna.
  • I co, przepisze mi pan jakieś leki czy od razu wywiezie do wariatkowa ?
  • A co, chciałabyś ?
  • Nie oczywiście że nie, ale myślałam że tak się właśnie leczy ludzi chorych na głowę…
  • Wiesz, wg jednego z czołowych twórców psychologii Freuda, nikt nie jest zupełnie i całkowicie zdrowy na umyśle… Ale wracając do Ciebie to myślę że nie powinnaś tłumić w sobie tego gniewu i żalu. Człowiek trochę przypomina wulkan, jeśli tłumi w sobie emocje, wybucha.
  • To co niby powinnam zrobić, pogodzić się z utratą najbliżej przyjaciółki, to jest ta unikalna mądrość psychologii ?
    Psycholog już się nie odezwał i po 5 następnych minutach wyszedł z pokoju.
    Nie wierzę że ludzie płacą tylko po to aby ktoś z nimi porozmawiał udając mędrca.

Po powrocie mama wymogła na mnie zjedzenie zupy i gdy jej powiedziałam że nie jestem głodna, po prostu wzięła łyżkę i zaczęła mnie nią karmić. Czułam się upokorzona ale trochę mnie to rozbawiło, słyszałam o takich sytuacjach, podobno niektórych to nawet kręci ale nigdy nie przypuszczałam że to spotka właśnie mnie. Parę pierwszych łyżek odtrącałam mówiąc żeby przestała ale ona zamiast przestać robiła głupie miny i traktując mnie jak niemowlaka po prostu mnie karmiła, uwierzysz w to. Po tym występie w końcu dała mi spokój więc aby nie kusić losu położyłam się do łóżka prosząc któregokolwiek Boga aby mnie zabił i zabrał bo nie chcę już żyć…
Normalnie któryś z Bogów dawał mi sen bądź przynajmniej coś do roboty ale tym razem chyba się na mnie obrazili bo minuty mijały a ja przerobiłam już każdą możliwą pozycję do spania i nic. Zdenerwowana wstałam i poszłam do łazienki za potrzebą ale wychodząc upadłam na kafelki jakbym nie miała czucia w nogach. To było straszne ale chyba bardziej zabolało mnie uderzenie głową o kafelki niż fakt że nie mogłam się ruszyć.
Obudziłam się. Nie, chwila, to ja spałam ? To mi się tylko przyśniło? Niemożliwe, zwykle zapominam to o czym śniłam a teraz pamiętałam to tak dobrze jakby wydarzyło się 5 minut temu… Wstałam z łóżka by na pewno przekonać się że już nie śpię.
Wiesz, po części chciałam aby dalej był to sen, spojrzałam na dół i poczułam jak moje ubrania są mokre. Stałam tak w szoku nie mogąc pojąć jak ja 20 letnia dziewczyna mogłam się zsikać i to w dodatku praktycznie nieświadomie jak małe dziecko…

Następnego dnia zdarzyło mi się coś równie dziwnego i zupełnie nieadekwatnego do mojego wieku. Wyobraź sobie, siedziałam na kanapie i oglądałam w telewizji jakiś film, mama pojechała na zakupy, film był trochę nudny a jako że jak wiesz nie spałam dobrze poprzedniej nocy to oko mi poleciało szybciej niż zdążyłam to zauważyć. Następne co pamiętam to mamę budzącą mnie słowami ,, Córciu, czy chcesz mi coś powiedzieć ?” Ku mojemu totalnemu wstydowi, znowu się zsikałam ale nie to było najgorsze, teraz oprócz tego że się zsikałam to mama pokazała mi w jakiej pozie mnie zastała… Natalia, ja… ja ssałam swojego kciuka!
Byłam w szoku, nie wiedziałam czy to mnie odbija czy o co chodzi… Przecież ostatnim razem gdy ssałam kciuka miałam może 4 latka, z resztą byłaś przy tym, miałaś całe 5 latek…
Mama pozostawiła to zajście bez większego komentarza, mówiąc że zdarza się i że mam się nie przejmować, ja jednak już sama nie wiem co mam o tym myśleć. Aby nie prowokować sytuacji jak ta wczorajsza z tym jedzeniem, postanowiłam że dziś zjem obiad jednak rozpłakałam się gdy mama podała mi talerz. To był mój talerzyk z dzieciństwa, pamiętasz, ten z Myszką Micky. Mama próbowała mnie uspokoić mówiąc że wszystkie talerze są w zmywarce więc nałożyła mi a ten ale zrozum, dla mnie to już było zbyt wiele, najpierw karmienie mnie jak małe dziecko potem zmoczenie się jak mała gówniara, następnie obudzenie mnie pokazując mi że śpię w pozie nie różniącej się od małego dziecka plus do tego się zmoczyłam a teraz jeszcze serwowanie mi obiadu na talerzyku z którego jadłam będąc dzieckiem, co się ze mną dzieje ?!
W nocy stało się to czego bałam się najbardziej, znowu się zsikałam i teraz będzie trzeba wymienić materac… Czemu to mnie spotkało?

Tak było przez cały tydzień, i o ile mama się starała być wyrozumiałą o tyle Klaudia (na pewno pamiętasz moją 7 letnią kuzynkę) była bezwzględna. Przyjechały wraz z Ciocią Roksaną na kawkę a ja gdy Ciocia z Mamą rozmawiały Klaudie wysłały do mnie abym się nią zajęła. Klaudia jak my chciała bawić się w dom i w kawkę u przyjaciółki ale ilekroć słyszałam jak ona coś mówiła widziałam nas i oczyma wyobraźni ponownie przeżywałam tamte chwile. Zorientowałam się po jakimś czasie że jest coś za cicho, i spojrzałam na Klaudię a ona przyglądała mi się i widać było po niej że jest w lekkim szoku. Wstałam z podłogi i odłożyłam lalkę którą się z nią bawiłam a ciepły strumień moczu sam zaczął lecieć pokonując warstwy ubrań kończąc na podłodze. Klaudia roześmiała się na cały głos krzycząc ,, Mamo, mamo, a Ciocia Lidia się zsikała jak małe dziecko!!!”. Całości dopełniły Ciotka z mamą które jak na zawołanie przybiegły do pokoju i teraz we trójkę patrzyły na mnie i ja tam stałam nie mogąc się ruszyć ze wstydu. Ciocia Roksana zabrała Klaudię mówiąc ,, chodź ze mną na chwilkę, Lidia do nas wróci za chwilkę, tylko ubierze pampersa.”
Nie znoszę tego babska, zawsze musi dobić człowieka gdy leży pozbawiony nawet chęci wstania. Klaudia śmiała się ze mnie przez cały wieczór a mama starała się na wszystkie możliwe sposoby zmienić temat ale chyba byłam gwiazdą wieczoru…

Gdy już pojechały obie te zołzy mama weszła do mnie do pokoju i usiadła na łóżku. Widząc że chyba chce mi coś powiedzieć leniwie ściągnęłam słuchawki i wyłączyłam mp3.
Przytoczę Ci to bo nie wiem czy potrafiłabym to obiektywie opisać.
– Mamy problem, nie sądzisz ?
– Wiesz co sądzę, sądzę że Klaudii przyda się ostre lanie, sądzę że odkąd Natalia wyjechała wszystko jest do dupy, sądzę że wszyscy mnie traktujecie jakbym była niepełosprytna a do tego jeszcze to pieprzone moczenie, ja mam 20 lat, nie 2 i pół, jestem już dorosła i straciłam przyjaciółkę a nie rozum! – Wykrzyknęłam z płaczem.
– Rozumiem Cię, naprawdę, też straciłam w ten sposób parę koleżanek ale musisz się z tego otrząsnąć…
– Otrząsnąć, niby jak ?
– A co Ci mówił ten psycholog, mówiłaś mu o moczeniach ? ( byłam u niego jeszcze dwa razy, zaraz po 3-cim moczeniu i dwa dni później)
– Nic mi nie mówił, bredził coś o zrozumieniu siebie i o tym że moczenie powinno minąć… Nic więcej… Może uważasz że powinnam pójść do niego jeszcze raz, ale tym razem w pampersie, co ? – Z braku laku zażartowałam by nadać całemu temu koszmarowi choć odrobinę komedii.
– A wiesz że to nie byłby głupi pomysł, czytałam wczoraj wyznanie jednej dziewczyny, z resztą w twoim wieku i pisała że pomogło jej uporać się z tym przejęcie inicjatywy.
– O czym ty mówisz, pampersy są dla niemowląt, nie dla 20-letnich dziewczyn z problemami…
– Są i takie i takie, a myślę że tak jak tej dziewczynie, Tobie też pomoże jeśli poczujesz że masz nad tym kontrolę.
– No nie wiem czy to dobry pomysł…
– Dopóki nie spróbujesz to się nie przekonasz, a poza tym nikt prócz mnie nie będzie o tym wiedział a unikniesz w ten sposób przykrych wypadków.
– A skąd niby mam Ci je wziąć, co pójdę do sklepu i powiem ,, Dzień dobry, mam taki problem, moczę się i chciałabym kupić pampersy ?” przecież mnie wyśmieją…
– Nie wyśmieją Cię to po pierwsze, po drugie nie musisz tam iść, wczoraj jak byłam na zakupach to Ci je kupiłam, nawet nie wiesz ile osób boryka się w dzisiejszych czasach z takim problemem…
– Co ? Kupiłaś mi pampersy ? I co teraz, przewiniesz mnie jak wtedy gdy byłam niemowlęciem czy jak ? Jak ty to sobie wyobrażasz ?
– Myślę że sobie poradzisz sama ale w razie czego wołaj, pamiętaj że już Ci to robiłam, tylko ty byłaś nieco mniejsza. – Zażartowała ale chyba zobaczyła jak na nią patrzę i powiedziała że wyjdzie tylko przyniesie mi tą paczkę.

Nie wiem co było gorsze zobaczenie na własne oczy całej paczki ( 30 sztukowej ) pełnej pieluch gdzie każda była ogromna czy fakt że musiałam ją na siebie założyć.
Mama wyszła a ja zostałam z tą paczką sam na sam. Po chwili namysłu rozerwałam miękkie plastikowo podobne opakowanie i wyjęłam jedną sztukę tego ,, cuda”. Rozłożyłam ją i próbowałam zgadnąć z której strony jest przód a z której tył… Wiele razy bawiłyśmy się lalkami ale ja nigdy ich nie przewijałam, zawsze to ty byłaś mamą a ja przyjezdną ciocią więc teraz miałam prze sobą spory kawał materiału z rzepami którego nawet nie wiedziałam jak i którędy mam na siebie włożyć… Wyobraź sobie co musiałam czuć wołając mamę aby mi pomogła ubrać to ustrojstwo, wyobraź sobie co musiałam czuć gdy kazała mi się rozebrać do naga i położyć na łóżku.
Pomogę Ci, czułam się najbardziej upokorzona, czułam jakbym płonęła ze wstydu, czułam się całkowicie bezradnie i do tego dochodziło zadowolenie mamy gdy z uśmiecham na ustach powiedziała ,, Gotowe, no jeszcze Cię tylko trochę zmniejszyć dać jakieś słodkie maxi body w rozmiarze dla wielkoludów i nie zauważyłabym różnicy…”.
– Bardzo śmieszne wiesz, jesteś po prostu wredna… – Powiedziałam próbując się podnieść z łóżka co nie było takie łatwe bo ta pielucha była dość duża a przez to uniemożliwiała mi normalne poruszanie się.
Gdy już się podniosłam zapytałam kiedy się zbieramy na co mama odpowiedziała mi że jutro o 10 bo na 11 jesteśmy umówione.
– Ja mam w tym siedzieć do jutra do 11 ? – Zapytałam z oburzeniem.
– Nie no coś ty, ta jest na noc, aby łóżko nie ucierpiało już więcej, rano przewinę Cię w nową pieluszkę.
To jest jakiś koszmar, to się po prostu nie dzieje. Tak, tak mówiłam sobie kładąc się ponownie do łóżka próbując usadowić się z tym nowym nabytkiem zapiętym wokół mojego tyłka. Pomimo tego że w pierwszej chwili jest to dziwne, przeszkadza i co by nie mówić głupio się w tym człowiek czuje, to przyznam że jest dość wygodne i do tego chyba pomogło mi zasnąć bo odpłynęłam dość szybko nawet jak na mnie…

Rano gdy się obudziłam poczułam że mam morko i już ze zrezygnowaniem odkryłam kołdrę aby dobić się rozmiarami plamy ale ku Mojem zdziwieniu nie było żadnej plamy, łóżko było nietknięte za to pampers po prostu spuchł, nie wiem jak to możliwe ale mam wrażenie że wczoraj był znacznie mniejszy, wstałam by odruchowo pójść do łazienki po nocy w tym momencie uświadomiłam sobie że przecież nie muszę tam iść, przecież mam już i tak mokrą pieluchę. Nie myśl że mi odbiło, chociaż czekaj, sama myślę że mi odbiło.
Tak czy inaczej stałam tak przed łóżkiem i czekałam aż pęcherz się opróżni, co dziwne, nie przyszło mi to ciężko, i co dziwne stało się to w momencie gdy mama weszła do mnie do pokoju z nową pieluchą w ręku.
Mama chyba zauważyła moje bądź co bądź skupienie i wyszła by wrócić za 2 minuty z chusteczkami nawilżanymi i z jakimś pudełkiem z napisem puder dla niemowląt.
– Sama czy ja mam to zrobić ? – Zapytała.
– Oczywiście że sama , ile razy mam powtarzać nie jestem dzieckiem… – Odpowiedziałam wypraszając mamę z pokoju.
Gdy ta już wyszła powiedziałam do siebie ,,Dasz radę, widziałaś już jak to zrobić, poradzisz sobie” Mówiąc tak usiadłam na łóżku i doznałam szoku. Mokra zawartość pieluszki zaczęła dotykać mojego ciała powodując coś chyba podobnego do uczucia zadowolenia bo gdy tylko to zrobiłam poczułam jak przechodzą mnie ciepłe dreszcze i jak w żołądku mi coś fruwa…
– Mamo !! Chyba jednak ty musisz to zrobić !! – Zawołałam.
Powiem szczerze czułam się niesamowicie, z jednej strony trochę mi było wstyd przed mamą ale z drugiej gdy nowa, sucha pielucha zastąpiła tą już pełną i niedawno użytą to poczułam się nagle bardzo bezpiecznie, tak jakby wszystkie zmartwienia uleciały ze mnie pozostawiając mnie w czystej pieluszce…

Psycholog zdziwił się trochę gdy opowiedziałam mu o tym, a zdziwił się tym bardziej że nie szczędziłam mu swoich przeżyć i opowiadałam dokładnie co i jak czułam. Polecił mi abym zapoznała się z pewnymi artykułami na pewnej stronie którą prowadzi jego znajoma, powiedział że jestem pierwszą pacjentką której oferuje coś takiego i że niezbyt powinien to robić… Powiedział że już widać jak się zmieniłam a to dopiero początek i polecił mi aby do Ciebie napisała, że pomoże mi to jakoś się ustabilizować.
Proszę powiedz mi jak to wszystko jest możliwe, powiedz czy ja jestem nienormalna?
A co jeśli to objaw jakiejś choroby umysłowej, co prawda ten psycholog mówi że to na pewno nie jest choroba umysłowa ale ja już sama nie wiem…
A i jeszcze jedno powiedz proszę co ty o tym sądzisz, jesteś moją najlepszą i jedyną przyjaciółką i jeśli czyjaś opinia się dla mnie liczy to właśnie twoja.

PS. Egoistka ze mnie, opisałam Ci dość szczegółowo co u mnie a nawet nie zapytałam co u Ciebie, powiedz proszę jak Ci się tam żyje w Wielkiej Brytanii, poznałaś kogoś, może jakiegoś przystojniaka… Opowiadaj wszystko…

Twoja najdroższa przyjaciółka, od dziecka na zawsze…
Lidia


Następny Mini Opis gotowy!  Wiem że długo czekaliście i mam nadzieję że wam się spodoba…  Udało mi się zamknąć ten opis w 2751 słowach co w przełożeniu na strony A4 da 5 stron zapełnionych treścią…  Jak wam się podoba?

Jedna odpowiedź

  1. Super, przydało by się parę słów co dalej, zostało, przeszło razem z problemem?

    Polubienie

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.