Mini Opis – Sam na sam

Beznazwy-1

Mini Opis#11  – Sam na sam

Poznaliśmy się na portalu randkowym i myślałem że to będzie następna dziunia na szybki numerek i po kłopocie, och jak bardzo się myliłem.
Powiem wam jak to tak na prawdę było…

Pisaliśmy ze sobą przez około dwa tygodnie zwierzając się sobie nawzajem ze swoich żyć i omawiając jakież to problemy mamy na co dzień. Nie było to w żaden sposób niepokojące jako że sam uważam że aby z kimś być trzeba tą osobę po prostu poznać. Rozmawialiśmy tak godzina za godziną i strona za stroną a czas leciał zbyt szybko. Chciałem już od pierwszych chwil ją ujrzeć, nie wierzyłem że nie przerabiała zdjęć w Photoshopie ale ona nie chciała, mówiła że się boi i że chciałaby mnie najpierw poznać…
Po tych dwóch tygodniach ja już czułem że to ta jedyna już wiedziałem że to ją chce mieć na zawsze. Szczęśliwie się złożyło bo zaproponowała w końcu byśmy się spotkali (u niej)…
Nie wierzyłem, myślałem że żartuje. Powiedziała że już dość o mnie wie i chciałaby mnie mieć tam przy sobie… Zapytałem nieśmiało o adres i ku mojemu zdziwieniu za kilka sekund wysłała mi konkretny adres !  Szybko odpaliłem przeglądarkę by sprawdzić jak daleko to ode mnie i ponownie ku mojemu zaskoczeniu to nie cała godzina autem.

Wsiadłem więc w auto i ruszyłem rozmyślając nad tym jak to będzie. Bałem się czy napwno jej się spodobam, lub czy to na pewno jest ona .- Mało to w internecie gości przebierających się za babki…
Moje rozmyślania jednak ucichły gdy stanąłem w korku i przypomniałem sobie jakim jestem niezdarą…
– Romku, a gdzie są kwiaty, gdzie jakiś alkohol, gdzie świeczki i ten cały romantyzm…- Mówiłem do siebie stojąc tak na światłach.
Popędziłem wiec do jakiegoś supermarketu i zakupiłem potrzebny asortyment by ten wieczór był najlepszy w naszym życiu.

DOJECHAŁEM WRESZCIE…
Stoję przed jej drzwiami i się boję. Boję się zadzwonić, boję się zapukać, a co jeśli jest nie letnia, a co jeśli to jest on a nie ona… Stałem tak w bezruchu dobre 15 minut i już miałem odejść gdy to drzwi domu się otworzyły.
– Czy to ładnie tak się skradać i nawet nie zapukać , drogi Panie ? – Tak, to była ona.
– Ja..Ja przepraszam, bałem się ot tak po prostu.- Wydukałem zakłopotany.
–  Nie ma czego się bać, ja nie gryzę, w dzień łagodna jestem, sam wiesz przecież…- Mówiła wierszem co przy tonie jej głosu, który był żywcem wyjęty z jakiejś bajki dało efekt COMBO, trafiło mnie i bezmyślnie wszedłem za nią do środka tego domu.

  • Herbaty się napijesz, może kawy ? – Zapytała.
  • Nie dziękuję, o a to dla Ciebie ! – Tak, dopiero teraz byłem wstanie mówić i tak nawet nie wiedziałem że też zacząłem mówić wierszem, ale coś mnie tknęło i podałem jej bukiet kwiatów.
  • Jej, dziękuję, ale po co cały ten problem.
  • To nie problem, wręcz przyjemność, chcę Cię wiecznie widzieć uśmiechniętą.- Kurczę, czy ja znowu mówię wierszem ?
  • Ach, te kwiaty, najpiękniejsze róże w świecie, tylko gdzie by je postawić… Wiem, przy oknie na salonie, tam najpiękniej będą lśniły.- Wstawiła kwiaty do wazonu a wazon postawiła na stoliczku przy okienku.

Usiedliśmy i zaczęliśmy rozmawiać a tematy zdawały się nie kończyć. Gdy już myślałem że to koniec tematu ona szybko przechodziła w nowy.

Słońce chyliło się już ku zachodowi a my nawet nie zwróciliśmy uwagi.
– Przepraszam, za chwilkę wrócę, muszę udać się na strony.
– Bez pośpiechu, blask twój z każdą minutą wsza jaśniejszy.
Nie było jej dobre 20 minut, zacząłem się już niepokoić więc poszedłem spytać czy się czuje dobrze?
– Coś mnie brzuch rozbolał wielce, przynieś proszę paczkę lekarstw, są w salonie w dolnej szafce. – Popędziłem więc do salonu, otworzyłem jedną, drugą trzecią szafkę i  przy trzeciej szok, co ja widzę. Wyglądało to jak ścierka ale grubsza, jakaś dziwna…
Biorę w ręce i rozkładam, nie to pampers jest, nie wierzę…
Już odłożyć chciałem prędko, już zapomnieć wnet za późno.
Bo poczułem jej obecność…

  • Prosiłam byś mi podał leki, pomoc, nie byś dom mi przeszukiwał.
  • Droga Pani, moja miła nie mówiłaś gdzie ów pomoc.
  • Powiedziałam to wyraźnie ale ty z pamięcią problem masz tu większy.
    Uniosła swoje ręce do góry i rozpuściła swoje włosy. Nagle włos za włosem unosić się zaczęły. Każdy po kolei je wszystkie się ruszały…
    Ona uśmiechnęła się złowieszczo, potrząsnęła głową w lewo, w prawo, kosmyk włosów niczym bić mnie dotknął i już nie wierzyłem sam sobie.
  • Jakim prawem to się dzieje, czym że jesteś, czego chcesz ode mnie, powiedz..
    Ona nic nie powiedziała, mnie zaś włosami oplatała, a gdy już nie mogłem ruszyć się w ogóle powaliła mnie na posadzkę. Tak jeden kosmyk powędrował niżej aż do spodni, drugi wziął pieluchę i podłożył w miejsce majtek, nie wierzyłem w to co widzę, nie wierzyłem co ja widzę. Lecz gdy włosy zakończyły mnie przewijać, czułem nagle się jak dziecko, brak zmartwień czy kłopotów, jednak to nie koniec, włosy jej mnie znów oplotły i podniosły w górę pod sam sufit. Ona zaś spokojnym głosem powiedziała mi te słowa:
  • Spokojnie, nie ma się czego bać, już od jutra będziesz mówił do mnie ,,Mamusiu” – Po tych słowach dłoń uniosła dotykając nią pampersa. Gdy poczułem tam jej dotyk, popuściłem, wprost w pielusię.

Teraz jest już dobrze, niczym się nie martwię, teraz czekam na Mamusię, bo już noc i się głodny staję. Ona przyjdzie jak co wieczór, da mi mleczka wprost z butelki, ona weźmie mnie w objęcia i utuli do snu jak małe dziecię…

Dodaj komentarz

Ta witryna wykorzystuje usługę Akismet aby zredukować ilość spamu. Dowiedz się w jaki sposób dane w twoich komentarzach są przetwarzane.